niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 3

Jeśli już tu jesteś i przeczytałeś/aś, to skomentuj : )
Będziemy wdzięczne 

*** Oczami Diany ***
( następny dzień )

Strój Diany
Obudziłam się, a promienie słoneczne pieściły moją twarz. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Gdzie ja jestem ? - pomyślałam. Dopiero po chwili doszły do mnie zdarzenia z zeszłego dnia. Lot do Wielkiej Brytanii, lotnisko, fryzjer, a co najważniejsze Louis. Na wspomnienie o nim na mojej twarzy pojawił się uśmiech... "Nie, nie, nie. Nie możesz się zakochać! Masz się cieszyć wolnością i normalnym życiem, bo za niedługo pewnie ktoś cię odnajdzie i najprawdopodobniej wyjdziesz za jakiegoś księcia!" - odezwał się jakiś głos w mojej głowie. Ma rację, powinnam się cieszyć wolnością póki mogę. Wstałam z łóżka i wzięłam kąpiel, ubrałam się i wyszłam z pokoju. Poszłam do hotelowej restauracji coś zjeść, a potem stwierdziłam, że chcę pobiegać, tylko mam same sukienki, więc muszę iść na zakupy. Pierwszy raz idę do centrum handlowego, jestem taka podekscytowana. Pamiętam jak Elsa namówiła mnie, abym zapytała ojca czy mogę z nią iść na zakupy, co było jednoznaczne z naszą kolejną kłótnią. Gdy tylko przekroczyłam próg galerii szczęka mi opadła. To jest niewiele mniejsze od mojego zamku. "Dobra opanuj się." - znowu ten głos. Jestem jakaś dziwna. Weszłam do jakiegoś sklepu znalazłam to co chciałam i wyszłam, uprzednio płacąc za te rzeczy. Jutro wezmę więcej pieniędzy i wrócę tu na dłużej. Wróciłam do hotelu, przebrałam się i znowu wyszłam. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam moją play listę. Mówiąc ''moją'' mam na myśli dosłowne znaczenie, są to amatorskie nagrania moich piosenek. Biegałam po parku i niestety znowu na kogoś wpadłam. Upadłam na ziemię. Podniosłam oczy i znowu zobaczyłam niebieskie oczy, ale tym razem u blondyna.
- Przepraszam. - powiedziałam, a chłopak podał mi rękę, cały czas się uśmiechając.
- Mam nadzieję, że nic ci się nie stało.
- Nie nic, nic. - powiedziałam posyłając uśmiech i zaczęłam biec dalej, stwierdziłam, że wrócę już do hotelu. Nie chcę po raz trzeci na kogoś wpaść. Sprawdzając godzinę w telefonie zauważyłam, że mam nową wiadomość.



" Miałaś się z nim nie spotykać " - odezwał się znowu ten głos. Jednak ja go nie posłuchałam, a ściślej mówiąc zignorowałam. Po 15 minutach biegu byłam już w swoim pokoju. Na ściennym zegarze widniała godzina 15. Co ja mam niby robić przez 2 godziny ? Weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam głowę moim ulubionym jabłkowym szamponem. Po skończonej czynności włosy owinęłam ręcznikiem, a ciało hotelowym szlafrokiem. Usiadłam na łóżku i chwyciłam komputer. Zaczęłam przeglądać internet, słuchając w między czasie muzyki. Zleciało mi to aż do godziny 16.30. Wow. Nie sądziłam, że aż tyle zejdzie mi siedzenie na komputerze. Już przynajmniej wiem, dlaczego jest nazywany " pożeraczem czasu ". Postanowiłam, że zacznę się szykować. Najpierw wysuszyłam włosy, które pod wpływem wysokiej temperatury skręciły się i powstały lekkie loki. Następnie wzięłam się za makijaż. Najbardziej widocznym jego elementem, była czerwona szminka na moich ustach oraz tusz na rzęsach. I na koniec ruszyłam na poszukiwanie odpowiedniej sukienki. Przeszukałam całą walizkę i nic ! Dopiero na jej dnie zauważyłam czarną asymetryczną sukienkę, w której byłam  na swoich poprzednich urodzinach. Włożyłam ją na siebie, a na nogi złoto-czarne szpilki. Podeszłam do lustra i się w nim przejrzałam. Efekt był naprawdę zniewalający.
Do ręki wzięłam jedną z kremowych kopertówek i spakowałam do niej mojego iphon'a oraz jakieś pieniądze na wszelki wypadek. Nagle po moim całym apartamencie rozległ się dźwięk pukania do drzwi. Szybko poprawiłam sukienkę i ruszyłam w ich kierunku. Pchnęłam je, a zza nich wyłoniła się postać, a mianowicie Louis. Aż dech zaparło mi w piersiach. Wyglądał naprawdę niesamowicie. Miał na sobie czarne dopasowane rurki, tego samego koloru marynarkę, a pod nią zwykły, dopasowany biały t-shirt, który idealnie podkreślał jego mięśnie, a na nogach brązowe Converse za kostkę. Przerwałam swoje rozmyślenia i spojrzałam na Tomlinsona. On zaś stał w progu z szeroko otwartymi oczami i lekko rozchylonymi ustami.
- Wow, wyglądasz.., aż mi słów zabrakło - powiedział, a raczej wybełkotał, a ja się zarumieniłam.
- Dziękuję - odpowiedziałam i spuściłam głowę. Moje buty stały się naprawdę bardzo interesujące.
- Słodko się rumienisz - powiedział mi prosto do ucha, a ja stałam się jeszcze bardziej czerwona. Czemu on na mnie tak działa ? - Idziemy ? - dodał po chwili.
- Jasne - odpowiedziałam cicho i zamknęłam pokój, a gdy znaleźliśmy się pod recepcją oddałam klucz, po czym ruszyliśmy do czarnego BMW Louis'a. Chciałam otworzyć sobie drzwi, jednak od mnie uprzedził i wsiadając posłałam, mu szczery uśmiech, który odwzajemnił. Po chwili siedział już na miejscu kierowcy i odpalił samochód.
- Masz tatuaże ? - zapytałam. Wcześniej miałam wrażenie, iż widziałam czarne plamy spod jego bluzki. Po prostu chciałam się upewnić.
- Tak - odpowiedział - A co ?
- A nie, nic, po prostu chciałam się upewnić. - odparłam, a on się znowu uśmiechnął. Lou włączył radio, a w nim rozbrzmiała ciekawa melodia, a po niej zachrypnięty, męski choć jakby dalej młodzieżowy głos. Chłopak zaczął zarzekać i zmienił stację.
- Co się stało ? Nie lubisz tej piosenki ? - zapytałam.
- Powiedzmy, że mam już jej wystarczająco dość - odpowiedział, a ja postanowiłam nie poruszać więcej tego tematu. Po jakimś czasie wjechaliśmy na podjazd jakiejś willi. Lou wyszedł z auta i po chwili znalazł się po mojej stronie i otworzył mi drzwi pomagając mi wysiąść.
- Ładnie tu. - powiedziałam, a on obiją mnie w pasie, więc zrobiłam to samo.
- Bo jesteśmy u mnie.
- Ale ty skromny jesteś. Jakbyś zobaczył mój dom to byś padł. - i to dosłownie.
- Ale ty skromna.
- Nie przedrzeźniaj mnie.
- Nie przedrzeźniaj mnie.
- Louis.
- Tak mam na imię.
- Jak dziecko. - zatrzymaliśmy się przy drzwiach.
- Muszę cię uprzedzić, że nie mieszkam sam, tylko z kolegami. Oni są trochę nie ogarnięci. - oznajmił po czym otworzył mi drzwi wejściowe.- Chłopaki! - zawołał gdy tylko przekroczyliśmy próg domu, od razu przed nami pojawiły się cztery postacie. - To jest Diana, a to jest Zayn, Harry, Liam i Niall . - powiedział wskazując kolejno na Mulata, chłopaka z zaczesanymi do góry lokami, bruneta i znajomą twarz blondyna. Czy my się kiedyś spotkaliśmy ? Wszyscy się do mnie uśmiechali. Co chwilę podchodził do mnie jakiś chłopak i mnie przytulał, dopóki nie wtrącił się Louis.
- Dobra ! Już dość tych przytulasów. Zaraz ją udusicie ! - powiedział, a ostatni chłopak, a mianowicie Harry oderwał się ode mnie, uprzednio szepcąc mi do ucha.
- Ślicznie wyglądasz.- a ja na te słowa się dzisiejszego wieczoru znowu się zarumieniłam.
- Dziękuje - odpowiedziałam cichutko, że tylko on mógł usłyszeć.
- Ooo, ktoś tu się rumieni - powiedział Zayn, a ja spaliłam jeszcze większego buraka. Ugh. Już tego nie nienawidzę. Kiedyś to nie było takie widoczne, a teraz co chwilę.
- My się nie znamy ? - zapytał blondynek w moim kierunku. Czyli moje przypuszczenia były trafne. Wszystkie pary oczu momentalnie skierowały się w naszą stronę.
- Wydaje mi się, że tak, tylko nie wiem skąd. Masz znajomy uśmiech. - powiedziałam, a on się tylko u niego poszerzył.
- Ty też. - odpowiedział, a mnie oświeciło.
- Czy dzisiaj przypadkowo nie biegałeś w parku ? - zapytałam zaciekawiona, a jemu się po chwili przypomniało.
- Nic ci nie jest ? - zapytał ponownie.
- Już nie, ale dzięki o troskę - odparłam i wysłałam mu szczery uśmiech.
- Czekaj, czekaj, bo czegoś tu nie rozumiem - powiedział zdezorientowany Louis.
- Dzisiaj biegałam i się zapatrzyłam i wpadłam..
- Nie, to była moja wina...
- Nieważne. Po prostu się zderzyliśmy. Niall pomógł mi wstać i potruchtałam dalej. Koniec jakże ciekawej historii.
- Dobra koniec tych pogawędek w holu. Chodźmy może do salonu - zaproponował Liam. Tak też zrobiliśmy. Trzeba przyznać, że dom mają bardzo ładny. Przynajmniej bardziej mi się podoba, niż mój. Jest bardziej.. przytulny. Tak to chyba trafne określenie. Usadowiliśmy się na białych kanapach i chłopaki obsypali mnie masą pytań.
- Skąd jesteś ?
- Co robisz w Londynie i jak długo tu będziesz ?
- Ile masz lat ?
- Jesteś sama, czy ktoś przyjechał z tobą ?
- Jesteś głodna ? - zapytał blondynek, a w moim brzuchu momentalnie zaburczało, a w pomieszczeniu zrobiło się momentalnie cicho. - To ja może zamówię pizze - powiedział uradowany i pobiegł po telefon. Wszystkie pary oczu skierowały się w moją stronę.
- Ok, ok już mówię - powiedziałam i odchrząknęłam - A więc, nazywam się Diana, co już zapewne wiecie. Niedawno stałam się pełnoletnia. Pochodzę z Francji, a w Londynie jestem na wakacjach. Przyjechałam tu sama, a chce zostać jak najdłużej się tylko da. No to chyba tyle o mnie. Teraz wy opowiedzcie coś o sobie. - powiedziałam w ich stronę, a oni zamarli.
- Yyy.. my.. - jąkali się.
- Zajmujecie się czymś razem, czy macie jakieś osobne zawody ? Albo się jeszcze uczycie ? Skąd się w ogóle znacie ?- chciałam im pomóc. Nagle do salonu wszedł Niall, jego twarz nie wskazywała wcale na nic dobrego.
- Chłopaki. Mamy problem. - powiedział, a ja zamarłam. A jeśli ojciec mnie znalazł ?
_______________________________________________________________
Chapter 3 ^^ Zachęcamy do komentowania i wchodzenia na Little things ;** Do następnego / Katy and Caroline ♥

12 komentarzy:

  1. Jaki problem :) ?? Czekam na nnext <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie w takim monencie ale rozdział superowy czekam za niecierpliwoscia na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny:-) już go kocham<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeej w takim momencie.;D
    Kolejny świetny blog ;*
    czekam na nxt

    OdpowiedzUsuń
  5. Zabije Was! W takim momencie!? Nie wiem o co chodzi ale jeżeli Niall to mówi to pewnie jedzenia zabrakło Xd Choć według mnie to coś poważniejszego

    OdpowiedzUsuń
  6. Omg ! Super ! W takim momencie ? Serio ? ;c Czekam na kolejny i życzę weny ;)

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialne *.* nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;) zapraszam do mnie http://more-than-hope-fanfiction.blogspot.com/ ;*

    OdpowiedzUsuń

Zachęcamy do komentowania ♥
Z góry dziękujemy ^^