wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 1

Jeśli już tu jesteś i przeczytałeś/aś, to skomentuj. : )
Będziemy wdzięczne 

Wróciłam do pokoju i od razu dostrzegłam, że nie jestem sama.
- Hej. - powiedziałam zmęczonym głosem i rzuciłam się na łóżko.
- Siema. Królewno. - odpowiedziała, a na jej twarzy zagościł uśmiech.
- Oh, daj spokój. Co przyniosłaś? - przeważnie, jak przynosi jakiś film do oglądania i tak było tym razem.
- Dziś płaczemy kochana. "Trzy metry nad niebem". - wyrecytowała.
- Coś się stało?
- Aż tak widać?
- Wiesz już trochę znam. - zaśmiałam się. - A teraz opowiadaj.
- Chodzi o Roger'a. - już wiedziałam co się szykuje, dlatego wstałam i poszłam na drugi koniec pokoju po chusteczki. - Wiesz chciałam zrobić mu niespodziankę, no bo ma dzisiaj urodziny, więc kupiłam taki mały tort i bez zapowiedzi poszłam do niego. A on obściskiwał się z jakąś blondyną... - w tym momencie się popłakała, a ja ją przytuliłam.
- I co zrobiłaś?
- A co miałam zrobić? Podeszłam do niego, wywaliłam mu ten tort na głowę i przyszłam tutaj.
- Hahahaha. Powiedz, że zrobiłaś mu zdjęcie.
- Niestety, ale jakbyś widziała jego minę. - teraz i ona zaczęła się śmiać. - Wiesz? Za to właśnie cię lubię. Potrafisz mnie rozśmieszyć, nawet gdy płaczę.
- Też cię lubię. To co włączamy? - zapytałam.
- Oczywiście. - odpowiedziała mi dziewczyna i uruchomiła film. Nawet fajny, ale nie wzruszył mnie tak jak Else. Zazdroszczę jej, przynajmniej miała chłopaka, a ja? Zgaduję, że za niedługo będę miała narzeczonego, którego nawet nie będę kochała, tylko będę z nim dlatego, że ojciec mi karze. Ja nie mam nic do gadania. Co z tego, że nie będę go nawet znała? Jestem księżniczką, to nie ja kieruję swoim życiem. Pożegnałam się z brunetką i poszłam wziąć kąpiel. Rozmyślałam o tym co powiedziała mi kiedyś przyjaciółka. Zawsze chciałam nagrać płytę... Elsa radziła mi, abym spytała o to tatę. Nawet nie po to by to rozesłać na cały świat... Tylko dla mnie, aby mieć tą satysfakcję, że spełniło się swoje marzenie. Wyszłam z wanny i ubrałam się w to co przygotowała mi moja garderobiana. Spojrzałam na zegarek, jest 18:55. Idealnie. Zeszłam na dół do jadalni na kolację.
- Dobry wieczór, ojcze. - powiedziałam, na co odpowiedział mi tym samym. Jak już mogliście zauważyć, nasze kontakty nie są, za dobre. Albo milczymy, albo kłócimy się co powinnam robić, a czego nie. Wydaje mi się, że ma dobry humor, ponieważ cały czas się uśmiechał. A więc teraz, albo nigdy.
- Mam pytanie. - zaczęłam niepewnie.
- Tak?
- Tylko się nie złość. Mogłabym nagrać płytę, tylko... - nie pozwolił mi dokończyć, a mnie uczy, że nie wolno przerywać gdy ktoś mówi.
- Nie. Nie będziesz nic nagrywać. Ile razy mam ci powtarzać, że muzyka to tylko strata twojego cennego czasu!? Twoja matka, za bardzo cię rozpuściła.
- Nie mieszaj do tego mamy! Straciłam apetyt. Idę do siebie. - powiedziałam i wstałam od stołu.
- Czekaj! W piątek oficjalnie ogłaszamy twoje zaręczyny. - no chyba się przesłyszałam.
- Co? Z kim?
- Nie będę się powtarzał, a z kim to zobaczysz. - powiedział, a mnie coś trafiło. Wiedziałam, że to nieuniknione, ale miałam nadzieję, że to nie teraz. Ja niedawno skończyłam 18 lat i mam za mąż wychodzić. Zamknęłam się w pokoju i zaczęłam płakać. Mam dość takiego życia. Kocham ojca, ale od śmierci mamy nigdy normalnie nie rozmawialiśmy. Jeszcze ta presja musisz być dobrą władczyni i te zaręczyny. Siedziałam tak i płakałam, aż zrobiło się ciemno.
Spojrzałam na zegarek, jest jedenasta. Wstałam z łóżka i wzięłam walizkę. Włożyłam do niej mój diadem i przykryłam ciuchami. Włosy związałam w koka i pierwszy raz w życiu ubrałam spodnie i bluzę. Nie wiem skąd znalazły się w mojej szafie, ale w tym momencie się cieszyłam. Wychyliłam głowę, przez balkon. Jest! Nie ma nikogo. Musi być zmiana warty. Na linie z prześcieradła spuściłam się na dół. Uprzednio zrzucając walizkę. Zatarłam za sobą ślady, w tym przypadku uporałam się z prześcieradłem i schowałam do mojego bagażu. Poruszałam się najciszej jak mogłam. Już byłam przy murze dzielącym mnie od zwykłego świata, gdy usłyszałam jakieś kroki. Szybko schowałam się za krzakami. Kurcze! Walizka nie wzięłam jej. Powoli kucnęłam, podniosłam jakiś kamień i rzuciłam w drugą stronę. Tak! Trafiłam w coś. Narobiło małego hałasu, ale zawsze coś. Jak się domyślam ochroniarz pobiegł do tamtego miejsca. Szybko wspięłam się na mur, dziękując Bogu, za to, że ktoś posadził tu bluszcz. Po chwili byłam już wolna. Tylko gdzie ja teraz pójdę!?

12 komentarzy:

  1. O JUŻ TO KOCHAM

    OdpowiedzUsuń
  2. No no no no.... zainteresowałaś mnie... ;) będę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkie twoje blogi wciągają :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że nowe opowiadanie. :)
    Bardzo fajnie się zapowiada, oryginalnie. :)
    Główna bohaterka jest księżniczką, o ile dobrze zrozumiałam i czuję, że wiąże się z tym naprawdę ciekawa historia.
    Życzę powodzenia. :)
    lovebutheartless.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczęłam się wkręcać, więc nie chciałabym czekać długo, okki???
    Pozdrawiam i przesyłam buźki =*

    OdpowiedzUsuń
  6. Bąrdzo wciągający ;) już go kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię to <3
    ~D.

    OdpowiedzUsuń
  8. BOSKI *.* nie mogę się doczekać już następnego, więc weny życzę ;))

    Zapraszam także do mnie na 1 rozdział :>
    http://onlyyoucanchangeme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. 0_0 Uciekłą z domu/pałacu?! Super!

    OdpowiedzUsuń

Zachęcamy do komentowania ♥
Z góry dziękujemy ^^