środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 6

PRZECZYTAŁEŚ/AŚ = SKOMENTUJ 
Będziemy wdzięczne ♥ 

- Proszę, proszę, kogo my tutaj mamy...
Głos ten należał do jakiegoś napakowanego mężczyzny. Jego ciemnobrązowe włosy były roztrzepane na każdą stronę, a ubrania, które miał na sobie strasznie pomięte. Okropnie od niego śmierdziało papierosami, alkoholem i potem. Mieszanka wybuchowa, która rozwali twoje drogi oddechowe. Nowy chwyt reklamowy.
- Przepraszam, czy my się znamy? - zwróciłam się w jego stronę. Co, jak co, ale kulturalnym to trzeba być zawsze. Przynajmniej tak mnie nauczyli. 
- Nie kotku, ale możemy się poznać - odpowiedział, a mnie wmurowało.
- Słucham?!
- Wiem, że chcesz.
- Przepraszam, ale muszę już iść - odparłam, ale brunet zagrodził mi drogę.
- Poczekaj zabawimy się. - powiedział i powili się do mnie przybliżał. Gdy znajdował się może metr ode mnie wyciągnęłam ręce przed siebie i wkładając w to dużo siły pchnęłam go. Przesuną się może o metr i zaczął się śmiać. Ja wykorzystałam tą chwilę i szybko przecisnęłam się między nim, a ścianą, jednak po sekundzie poczułam duże łapy na mojej tali. Przeniósł mnie jak lalkę i przywarł do ściany.
- Zadziorna. Lubię takie. - mruknął, po czym zaczął mnie obmacywać. Zaczęłam się szarpać i jego bić, jednak lekcje samoobrony się nie przydają przy około 80 kilogramach mięśni. A tak właściwie, po co ja się uczyłam samoobrony, gdy zawsze jak gdzieś wychodzę, nieważne dokąd, chodzi za mną dwóch goryli i pilnuje mojego bezpieczeństwa. Może Ci ludzie przewidzieli, że księżniczki będą uciekać i uczą ich samoobrony?
- Puść mnie! - krzyknęłam na cały głos.
- Ślicznotka z ciebie.
- Puść mnie proszę. - załkałam. Cały czas próbowałam się uwolnić, ale na próżno. Na moje nieszczęście wokoło prawie nie było ludzi, a jak już byli to nie zwracali na ''nas'' uwagi. Może dla nich to codzienność, ale dla mnie nie.
- Zostaw ją. - usłyszałam czyjeś warknięcie. Brązowowłosy pchnął mnie na ziemię i odwrócił się do mojego wybawiciela. Niestety nie mogłam dostrzec kto nim był, ponieważ wszystko mi się rozmazywało przez zły. Próbowałam też wstać, ale i to mi się nie udawało, przez alkohol oraz ten piekielny upadek. Wszystko mnie boli... Starałam się wyostrzyć wzrok. To jedyne co mi się udało. Nie dużo metrów ode mnie biło się dwóch chłopaków. Ten młodszy zdecydowanie wygrywał. Nagle ktoś ich rozdzielił. Po odzieży jaką miał na sobie zorientowałam się, że to ochroniarz. Wcześniej nie mógł? Zobaczyłam, że rozmawia chwilę z tymi facetami, po czym wyprowadza tego starszego. Młodszy zaś podszedł do mnie. Mocno zacisnęłam powieki, czekając na najgorsze.
- Dian'a już wszystko dobrze. Możesz otworzyć oczy.
- Louis?
- Tak. Boli cię coś?
- Wszystko. - odpowiadam z lekkim uśmiechem. - Ale przeżyję.
- Chodź pomogę ci wstać. - podniósł mnie delikatnie i postawił na ziemi.
- Dziękuję. - mówię i wtulam się w jego ramię, co sprawia mi ból, ale staram się to zignorować.
- Chodź. Dasz radę iść?
- Nie wiem.
- A co się będziesz męczyć. - powiedział i wziął mnie na ręce. Wyszliśmy z klubu i wsiedliśmy do taksówki. Lou podał jakiś adres i ruszyliśmy, jak się domyślam do nich. Całą drogę przesiedzieliśmy w ciszy. Gdy wysiedliśmy chłopak znów wziął mnie na ręce. Zaniósł mnie do jakiegoś pokoju i położył na łóżku. Omiótł moje ciało wzrokiem.
- Chcesz jechać do szpitala?
- Nie. Nic mi nie jest. Poboli i przestanie.
- Poczekaj przyniosę ci coś przeciwbólowego. - on chyba się tym bardziej przejmuje niż ja. Wyszedł z pokoju, aby zaraz do niego wrócić. - Masz popij to. - dał mi jakieś tabletki i szklankę z wodą. Zrobiłam to co kazał. - Przepraszam.
- Za co?
- Za to, że poszliśmy do tego klubu.
- Oh, daj spokój.
- Ale...
- Przeżywasz to jak mrówka okres. - zachichotałam. - Dzięki tobie nic się nie stało. - po długiej walce z moimi myślami, podniosłam się, a raczej próbowałam się podnieść. Na mojej twarzy pojawił się grymas. Czemu te plecy tak bolą?
- Nie podnoś się. - dobra nie będę się podnosić. Chwyciłam jedną ręką jego koszulę i przyciągnęłam do siebie. Pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję. - wyszeptałam mu wprost do ucha. Chłopak zaśmiał się cicho.
- Nie ma za co Mała. - tym razem on złożył na moim czole czuły pocałunek. - Idź spać. Jesteś wykończona. - uciekłam z ''domu'', bo miałam dość tego, że wszyscy mi mówią co mam robić. Ironia losu.
- Gdzie ja właściwie jestem? - zapytałam.
- W pokoju gościnnym. - powiedział przykrywając mnie kołdrą. - Śpij już. - chciał odejść, ale chwyciłam go za rękę.
- Zostań. - wiem, że gdybym była trzeźwa to nigdy bym się nie odważyła na taki gest z mojej strony, ani też bym się na coś takiego nie zgodziła. Chłopak słysząc moją prośbę ściągną swój podkoszulek i ułożył się koło mnie. Niepewnie oplótł mnie swoimi ramionami, a ja posłusznie wtuliłam się w jego nagi tors. Jakby mnie teraz mój ojciec zobaczył... Chyba by nas zabił, a mnie by jeszcze poćwiartował. Rozmyślałam tak troszkę, po czym odpłynęłam do krainy Morfeusza.

*** Oczami Louis'a ***
(ranek)

Obudziły mnie ciche śmiechy. Szybko otworzyłem oczy i ujrzałem Dianę, która spała wtulona we mnie. Lekko podniosłem się na łokciu i rozejrzałem się po pokoju. W drzwiach zobaczyłem chłopaków. Powoli wyswobodziłem się z uścisku dziewczyny i ruszyłem w ich stronę. Wyrzuciłem ich na korytarz i przymknąłem drzwi.
- O co wam chodzi? - spytałem.
- Jak tam po wspólnej nocy? - powiedział Harry przy tym śmiesznie poruszając brwiami. 
- Daj spokój. - powiedziałem schodząc schodami na dół do kuchni w celu zrobienia śniadania.
- Czemu nie zostaliście dłużej w klubie? Co się w ogóle stało? - jak zawsze nasz Daddy musi wiedzieć wszystko.
- Poszedłem do niej, bo długo nie wracała. Znalazłem ją przy toaletach z jakimś gościem. On ją obmacywał, a ona się wyrywała. Dałem mu po mordzie, potem ochroniarz się nim zajął, a Dianę przywiozłem tutaj. Taka sobie historyjka. - skróciłem wczorajszy wieczór, przyszykowując jedzenie.
- I tak wylądowaliście w łóżku. - skwitował Niall.
- Nie spałem z nią.
- Właśnie widzieliśmy. 
- A śniadanie też dla niej? - tym razem odezwał się Zayn.
- Musiała być dobra. - Harrreh narażasz się..
- Ugh.. Dajcie już spokój. - chłopaki tylko się zaśmiali i poszli do salonu. Dokończyłem śniadanie, a mianowicie kanapki i poszedłem z powrotem na górę. Di dalej spała. Wyglądała tak słodko. Ciekawy jestem skąd ona się urwała. Widać po niej, że nie mówi całej prawdy, ale nie mam jej tego za złe. Od momentu w którym ją zobaczyłem wiedziałem, że jest wyjątkowa. Jest taka niewinna, taka delikatna. Nie wiem ile jej się przyglądałem, bo w końcu zaczęła się budzić.
- Dobrze Tifani już idę. Tak, tak lekcja etyki. Ależ naturalnie. Dzisiaj bal, a z jakiej okazji?
- Diana obudź się. - gdy mnie usłyszała, od razu otworzyła oczy. Chyba się wystraszyła, bo chciała zacząć krzyczeć, ale zrezygnowała. - Jestem, aż taki straszny. - zaśmiałem się.
- Nie. - również zachichotała.
- Masz zrobiłem ci śniadanie. - podałem jej talerz z kanapkami.
- Dziękuję. - chwyciła naczynie i zaczęła jeść śniadanie. Po chwili spojrzała na mnie pytającym spojrzeniem.
- Nie jesz?
- Um... Nie jestem głodny.
- Ta. Jasne. - wzięła kromkę w ręce. - I samolocik - i wpakowała mi ją do budzi. Chciała tak zrobić z drugą kanapką, ale nie trafiła do buzi, tylko w nos. Obydwoje zaczęliśmy się śmiać.
- Nie jesteś dobra w kamieniu. Patrz i ucz się. - powiedziałem i władowałem do jej buzi kromkę i zaczęliśmy się tak karmić nawzajem, aż nie skończyło nam się jedzenie.
- Przekarmiłeś mnie Lou. - zachichotała.
- Ty mnie też.
- Odwieziesz mnie do hotelu?
- Pod warunkiem.
- Jakim?
- Zaśpiewasz coś SWOJEGO i do tego zagrasz.
- Ok. Teraz?
- Yhm.
- Macie pianino?
- Głupie pytanie. Chodź. - powiedziałem i zaprowadziłem ją do pokoju w którym stał instrument. Usiadła przy nim, a ja stanąłem naprzeciwko oparty o ścianę.
- A cały czy może być fragment?
- Cały. - powiedziałem, a dziewczyna zaczęła grać.
"Za krokiem krok
Taka trasa okno - drzwi
Wciąż z kąta w kąt
Taki sposób na zła myśl
Nie pierwszy raz
Kiedy sen przypomniał cię
Nie pierwszy raz
Kiedy strach obudził mnie

Niewidzialna dłoń
Ochroni mnie
Od złego w czarny dzień
Niewidzialna dłoń
Osłoni mnie
To jedno zawsze wiem

Pamiętam że
Świecił księżyc rudych traw
Mówiłeś - wiem
Każdy swoja gwiazdę ma

Niewidzialna dłoń
Ochroni mnie
Od złego w czarny dzień
Niewidzialna dłoń
Osłoni mnie
To jedno zawsze wiem

W białe kwiaty wtulam twarz
Gra muzyka z tamtych lat
I znów słyszę głos
Siedem mostów siedem ran
Tak po prostu staniesz tam
I strach zostawi mnie 

Znów płynie list
Gdy spotka ciebie
Czy choć najmniejszy dasz mi znak
Tyle gwiezdnych lat
I taka wielka mgła
I codziennie ciebie brak 
Siedem mostów siedem ran
Tak po prostu staniesz tam
I strach zostawi mnie
Będzie tak"
Jaki ona ma głos. Śpiewa tak pięknie. Ona jest po prostu cała cudowna. Gdy skończyła grać, zacząłem bić brawo, a do mnie dołączyli chłopacy. Skąd oni się tu wzięli? Z resztą nieważne. Diana momentalnie zrobiła się czerwona.
- Nie myślałaś, aby zająć się tym na poważnie? - zapytał Liam.
- Jak byłam mała zawsze chciałam grać na koncertach i takie tam, ale niestety wiem, że to niemożliwe.
- Niby czemu? Z takim wokalem daleko zajdziesz.
- Nieważne, po prostu nie mogę. Odwieziesz mnie? - zwróciła się do mnie.
- Jasne. - odpowiedziałem i ruszyliśmy w stronę wyjścia. 

________________________________________________
Chapter 6. Chciałybyśmy strasznie przeprosić za takie posunięcie czasowe z rozdziałem. Po prostu był on w połowie napisany, a druga jakoś nam nie szła... Mamy nadzieję, że nie macie nam tego bardzo za złe... Jeszcze raz przepraszamy. Jeśli przeczytałeś - skomentuj, a wywołasz uśmiech na naszych twarzach <3 / Katy & Caroline.

13 komentarzy:

  1. Był super i nic sie nie stało tylko teraz majówka wiec może coś dodacie? bo ja umieram z ciekawości!!!!!
    //Crazy Muffin//

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ♥ *o* Loffciam proszę next

    OdpowiedzUsuń
  3. Scena w łóżku bez 69 ;) I tak super :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie. Przeczytałam wszystko i bardzo mi się podoba ♥♥
    Historia ta coraz bardziej mnie wciąga. Informuj mnie o nowych notkach.
    Pozdrawiam
    Aqua :*
    Zapraszam do mnie: http://aquasenshi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdzaił juz sie nie moge doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Diana chyba zaszokowała chłopców swoim śpiewem. A Louis był w stosunku do niej taki opiekuńczy :) Aż uśmiecham się do monitora co u mnie jest rzadką przypadłością. Kocham to opowiadanie. Do następnego. Przy okazji dziękuję za komentarz na moim blogu i zapraszam na kolejny rozdział:
    http://i-belive-i-can-everything.blogspot.com/
    Do napisania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, jestem ciekawa co dalej ;))

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam tego bloga <3 Kiedy next? :)

    Zapraszam do mnie: http://lovehateonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow! Właśnie przeczytałam wszystkie 6 rozdziałów CUDO!! :D I jak słodko aww.. :3 Wciągnęła mnie ta historia, czekam na next'a z niecierpliwością :D
    PS. czy ja mogłabym prosić o informowanie mnie o nowych rozdziałach? Na moim ask'u: http://ask.fm/oneczka115 ;) Byłabym bardzo wdzięczna :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam to! <3 :* Z niecierpliwością czekam na next'a :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, nominowałam cię do Liebster Awards, więcej szczegółów u mnie:
    http://through-the-dark-1d-fanfiction.blogspot.com
    Natka99<3

    OdpowiedzUsuń

Zachęcamy do komentowania ♥
Z góry dziękujemy ^^